Polacy biją nowe rekordy. W ciągu jednego miesiąca setki kierowców traci prawo jazdy za szybką jazdę.

W rekordowym tempie rośnie liczba kierowców którym zabrano prawo jazdy za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym. W tym roku już 19 tys. kierowców straciło prawo jazdy. Porównując ten wynik do zeszłego roku to wzrósł on o 70%. Kierowcy w ogóle nie boją się konsekwencji popełniania wykroczeń. Może przepisy powinny ulec zmianom?

Z powodu nadmiernego łamania przepisów o zachowaniu prędkości w terenie zabudowanym, a związku z tym z groźniejszymi w skutkach wypadkami, w 2015 roku wprowadzono przepis stanowiący o zatrzymaniu prawa jazdy za przekroczenie prędkości w obszarze zabudowanym o więcej niż 50km/h na okres trzech miesięcy. Zatrzymanie prawa jazdy nie jest tożsame z odebraniem uprawnień. Po upływie wyznaczonego okresu kierowcy zwraca się dokument i nie ma obowiązku zdawać egzaminu. W przypadku kiedy policja zatrzyma do kontroli kierującego, któremy odebrano już prawo jazdy, kare przedłuża się o kolejne trzy miesiące. Jeśli sytuacja powtórzy się kolejny raz kierowca traci uprawnienia do prowadzenia pojazdów, w tym wypadku należy ponownie podjąć kurs prawa jazdy i zdać egzamin. Uważano, że ryzyko dotkliwej kary spowoduje, że kierowcy zwolnią i dostosują się do ograniczeń prędkości w terenie zabudowanym. Wydaje się zatem, że liczba wykroczeń powinna maleć, jednak piratów drogowych przybywa. 

Czyżby kierowcy nie bali się kar i utraty prawa jazdy, a może policja wzmożyła kontrolę? Według statystyk faktycznie wzrosła ilość kontroli prędkości na drogach, jednak młodych kierowców również przybywa, a ci najczęściej przekraczają prędkość i dają popis swojej zuchwałej jazdy. Jak się okazuje zmiana przepisów nie pomaga w zachowaniu większego bezpieczeństwa i wyzbycia się brawury na drogach.